Stróżowianka – czyli co tak naprawdę znajduje się w niewielkim potoku?
Stróżowania – mało reprezentatywne miejsce
Wycieczka nad Stróżowiankę do najmilszych nie należy. Zwłaszcza, teraz, gdy praktycznie nie ma w niej wody. Za to spotkać można nie tylko butelki i puszki, ale nawet wózek z pobliskiego dyskontu. Pływa także połamana paleta. Z perspektywy głównej drogi też nie jest lepiej. Długie witki wierzby nad brzegiem sięgają już dna i stanowią doskonałą zaporę dla wszelkiego płynącego śmiecia. Rysuje się nam więc mało sympatyczny obrazek. Jak mówi Łukasz Kosiba, prezes koła PZW Miasto Gorlice, potoku Stróżowianka w mieście w zasadzie już nie ma. Niestety obecnie bardziej przypomina on coś na wzór potoku melioracyjnego.
Radni dyskutują o potoku
Do tematu Stróżowianki wracają do jakiś czas radni. Radna Beata Mikruta-Kawa podczas ostatniej sesji rady miejskiej mówiła, że apeluje o to, aby władze miasta zwróciły się do instytucji zarządzającej potokiem. Chodzi oczywiście o to, aby potok uprzątnięto. Co dalej? Jesienią minionego roku temat ten podjęli także członkowie gorlickiego Klubu Seniora. Zabrali się do czynnej akcji, czyli wzięli rękawiczki i sami poszli uprzątnąć potok. Jak mówią, na niewielkim odcinku zebrali kilkanaście worków śmieci.
Inicjatywa poszła na marne
I choć członkowie z Klubu Seniora wykazali się ogromną inicjatywą, to w dużej mierze cała praca poszła na marne. Bo śmieci od nowa pływają. I nie spadły z nieba, tylko to ludzie wrzucili je tam po raz kolejny. Jak informuje Łukasz Bałajewicz, zastępca burmistrza miasta, 6 lipca wysłano pismo, w którym zwrócono się do zarządu zlewni Wisłoki w Jaśle z prośbą o uprzątnięcie potoku z zalegających odpadów. Zobaczymy co dalej wyniknie z tej sprawy.